Dzięki
Hopeless po raz pierwszy zetknęłam
się z twórczością Colleen Hoover – amerykańskiej gospodyni domowej, która
marzyła o tym, by zostać pisarką i swoje marzenia spełniła. Nie sądziłam, że
powieść, kierowana dla młodego odbiorcy, może mną tak wstrząsnąć, ale czytając
ją, byłam oczarowana kunsztem autorki oraz tym, w jaki sposób buduje napięcie.
Bo czego można się spodziewać po książce dla młodzieży? Wiadomo, że w każdej z
nich będzie wątek miłosny pomiędzy dwojgiem nastolatków i tego właśnie się
spodziewałam. Jednak nie spodziewałam się, że autorka zdecyduje się wpleść w
fabułę traumatyczne wydarzenia z życia młodej dziewczyny, które powalą
czytelnika na kolana, kiedy doczyta powieść do samego końca. Wydarzenia tak
traumatyczne, że bohaterka wyrzuca z pamięci wszystko, co jest związane z tym
okropnym okresem w jej życiu – odrzuca nawet własną tożsamość.
Powieść
Colleen Hoover zaczyna się zwyczajnie – jak każda inna powieść dla nastolatków.
Poznajemy młodą bohaterkę, Sky, która, jak się okazuje, została w dzieciństwie
adoptowana przez samotną kobietę. W trakcie lektury pierwszych stron odniosłam
wrażenie, iż Sky była trzymana pod kloszem i ukrywana przed światem. Dziewczyna
nie żyła jak inne nastolatki – nie chodziła do szkoły, gdyż uczyła się w domu,
nie oglądała telewizji, gdyż nie miała nawet telewizora, nie miała komputera,
czy komórki, co jest w tych czasach rzeczą wręcz niespotykaną. Sky w pewnym
stopniu jest buntowniczką, która ubłagała w końcu matkę, że powinna chodzić do
normalnego liceum i w tym momencie zaczyna się powieść, której początek jest
bardzo przewidywalny.