środa, 17 lutego 2016

# 46. Czytelnicza wycieczka w świat mazurskiej magii, czyli „Zwilczona” Adrianny Trzepioty

Prawie dwumiesięczna, przymusowa przerwa w czytaniu była dla mnie prawdziwą torturą. Najpierw zabieg okulistyczny zmusił mnie do oszczędzania wzroku, a później życie zmusiło do jak najszybszej przeprowadzki i spakowania w kartony wszystkich moich maneli, z książkami włącznie. Potem urządzanie nowego mieszkania, bieganie i załatwianie tysiąca spraw urzędowych, szkół dla dzieci i tak dalej... Mimo że mogłam już czytać, nie miałam na to czasu! Dodatkową przeszkodą była sterta pudeł z książkami, których nie mogłam rozpakować, dotykać ich i delektować się słowem pisanym z jakże głupiego powodu... braku regału, na którym mogłabym je ustawić! Te dwa miesiące były dla mnie jak przymusowy odwyk – detox czytelniczy.

Nawet nie wiecie z jaką radością powitałam dzień, w którym starszy syn i siostra pomogli mi w końcu skręcić i ustawić ten regał. Wyobraźcie sobie z jakim namaszczeniem i czułością wyjmowałam z pudeł moje ukochane książki! Wśród wielu pachnących drukiem egzemplarzy znalazła się powieść Adrianny Trzepioty „Zwilczona”. Jej okładka mnie wręcz zahipnotyzowała – ciemnowłosa kobieta, wilk, zieleń lasu... i wytłuszczone zdanie na tylnej okładce „magiczna opowieść poruszająca czułe strony kobiecego serca”. Moja pierwsza myśl była taka, że muszę ją natychmiast przeczytać. Czy poruszyła moje serce? O tym dowiecie się już za chwilę.

Zwilczona” to debiut literacki Adrianny Trzepioty. (Ja to mam szczęście, prawda? Kolejny debiut w mojej krótkiej blogowej przygodzie!) Biorąc tę powieść do ręki, byłam ciekawa, czy styl nieznanej mi jeszcze autorki przypadnie mi do gustu, czy książka się spodoba. Cóż mam powiedzieć (napisać)? Nie żałuję ani chwili, którą spędziłam na jej lekturze.

Nie jest to może książka dla każdego... nie wszystkim się pewnie spodoba, ale co mnie obchodzą inni? Ja jestem nią zachwycona! Nie wiem... może dlatego że trafiła w moje ręce teraz, kiedy stanęłam przed poważnymi, życiowymi decyzjami i dodała mi sił, aby trwać przy nich i dalej walczyć o siebie, o dzieci, o nasze szczęście? A może dlatego że utwierdziła mnie w przekonaniu, iż mam prawo do bycia sobą, że mam prawo mieć własne zdanie i własną przestrzeń? Możliwe. W każdym razie poruszyła mnie do głębi i na długo pozostanie w mej pamięci. Czytając, miałam wrażenie, że wstępują we mnie nowe siły, by nie zboczyć z obranej drogi i trwać przy własnych postanowieniach!

Bez faceta można żyć, a bez przyjaźni niestety nie. Im dalej w las, tym więcej drzew, a przyjaźń? Jak dobra wróżka pojawia się, kiedy nad twoją głową wiszą czarne chmury. Trudniej jest przeżyć śmierć dziecka niż zdradę.”

Główna bohaterka „Zwilczonej”, trzydziestoczteroletnia Jaśmina, czeka na odwiedziny swoich przyjaciółek i przeżywa rozterki, związane z jej małżeństwem. Mimo że mieszka w pięknym miejscu, w środku mazurskiego lasu, mimo że czuje się spełniona zawodowo i jako matka, nie jest do końca szczęśliwa. Jest zła na męża, że był nieostrożny i miał wypadek na motocyklu – złamał nogę i został unieruchomiony na kilka miesięcy, a na Jaśminę spadły wszystkie obowiązki. Kiedy przyjeżdżają jej przyjaciółki, Zosia i Lena, okazuje się, że Zosia odchodzi od męża, który ją zdradzał. Jaśmina wyjeżdża z nią do Warszawy, aby jej pomóc w przeprowadzce. Poznaje tam kolegę Zosi, Władka, z którym spędza czas na miłych rozmowach. Nowy znajomy zauroczył Jaśminę i po powrocie do domu kobieta flirtuje z nim przez internet. Ma wrażenie, że tylko Władek jest w stanie ją zrozumieć. Zwierza mu się ze swoich trosk i problemów, uskarża się na męża, który po wypadku zgnuśniał, stał się leniwy i nie stronił od alkoholu. Przy Władku czuje się piękna i pożądana. Mąż jej nie rozumie, uznaje za oczywiste, iż Jaśmina ma dbać o niego i spełniać jego zachcianki. Nie pochwala jej prób zostania pisarką. Natomiast Władek obdarza ją pięknymi słowami, wychwalając jej mądrość, piękno i oczarowuje, pisząc o tęsknocie i miłości.

Jeżeli ktoś podetnie ci skrzydła, leć dalej, jak czarownica na miotle. Jeżeli ktoś ukradnie miotłę, na drzwiach szopy też się wzniesiesz. Tylko nie bój się i rób swoje!”

Jak zakończy się internetowy romans Jaśminy z Władkiem? Czy kobieta zawalczy o siebie i swoją niezależność? Jaką podejmie decyzję – zostać z mężem i odbudować małżeństwo, czy też zostawić wszystko za sobą i pójść w nieznane za głosem Władka? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, koniecznie sięgnijcie po debiutancką powieść Adrianny Trzepioty „Zwilczona”.

Życie jest jak dziwka: albo ty ją przelecisz, albo ona ciebie. Do was należy decyzja.”

Zwilczona” to powieść dla kobiet i o kobietach. Powieść bardziej filozoficzna niż baśń fantastyczna. Powieść o mazurskiej magii, szeptuchach i czarownicach. Nie ma tu jednak baśniowych scenerii, czarów i wróżek. Jest za to piękno przyrody, zieleń lasu i wiele mądrości ludowych oraz legend. Jest również mnóstwo przepisów Jaśminy, które zamierzam wkrótce wykorzystać. „Zwilczona” jest raczej powieścią, w której autorka udowadnia, iż każda kobieta jest wyjątkowa i magiczna, iż każda kobieta ma w sobie dość siły, aby przetrwać w każdej sytuacji. „Zwilczona” jest powieścią, która zmusza czytelnika do spojrzenia wgłąb siebie, do przemyśleń. Wśród opisów mazurskiej przyrody znajdziemy tu wiele cennych rad życiowych.

To są twoje decyzje, życie polega waśnie na ich podejmowaniu.”

Powieść Adrianny Trzepioty bardzo mi się podobała. Jest napisana prostym językiem. Główna bohaterka jest dobrze skonstruowana – jest realistyczna, co sprawia, że czytelnik bardzo łatwo może się z nią utożsamiać i postawić w jej sytuacji. Przyjaciółki Jaśminy również są dobrze poprowadzone, ale było mi ich trochę za mało. Kolejną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić to trochę sztuczne i mało wyraziste dialogi. Biorę jednak pod uwagę fakt, iż jest to pierwsza powieść autorki. Wierzę, że każda kolejna będzie coraz lepsza, gdyż oceniając „Zwilczoną” jako całość, muszę stwierdzić, iż Adrianna Trzepiota ma pisarski talent i drzemie w niej wielki potencjał. Pisząc o minusach, chciałabym jeszcze nadmienić, iż nie mogłam wyzbyć się wrażenia sztuczności w internetowych rozmowach Jaśminy i Władka. Odbierałam je tak, jakby autorka nie miała do końca przemyślanego tego wątku. Nie ujmuje to jednak wartości dla całej powieści.

Podsumowując, chciałabym polecić „Zwilczoną” wszystkim kobietom, żonom i matkom, które dały się wciągnąć w wir codziennego życia, całkowicie oddają się mężom i rodzinie, a zapominają o sobie. Kobietom, które nie biorą z życia nic dla siebie. Które zagubiły gdzieś swoją tożsamość i swoje potrzeby. Powieść Adrianny Trzepioty przypomni nam, że wszystkie jesteśmy wyjątkowe, że każda z nas potrzebuje trochę czasu dla siebie i na własne zainteresowania. Uświadomi nam, że w każdej z nas drzemie jej własna wilczyca. Wystarczy tylko zwolnić trochę, wsłuchać się w siebie i pozwolić jej dojść do głosu. 
 
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi sztukater.pl.




Moja ocena: 5/6
Autor: Adrianna Trzepiota
Gatunek: Literatura współczesna
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 279
Data wydania: 22-10-2015
Nr ISBN: 978-83-65170-03-3

2 komentarze:

  1. Raczej nie skuszę na tą pozycję. Nie jest książka, której gatunkiem interesuję się, więc sobie odpuszczę. Na razie, bo nie wiadomo, czy coś mi się na przestrzeni lat nie zmieni, ale raczej wątpię. Jednakże z chęcią zacznę śledzić Twojego bloga ;)
    Pozdrawiam,
    Patrycja.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) nigdy nie słyszałam o tej książce, a swoja recenzja bardzo mnie zaintrygowałaś. Ciekawa jestem czy mi by się spodobała. Bardzo podoba mi się okładka, a to wielki plus.
    Pozdrawiam cieplutko
    http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń