sobota, 9 kwietnia 2016

# 55. Czy w życiu można wszystko zaplanować? „Stinger. Żądło namiętności” - Mia Sheridan

Nawet nie wiecie jak bardzo wyczekiwałam przesyłki z Wydawnictwa Helion. Kiedy wreszcie do moich drzwi zapukał listonosz z niewielką paczuszką, miałam chęć go ucałować i wyściskać. Oczywiście nie zrobiłam tego, bo biedak by sobie pomyślał, że jestem jakąś wariatką i w przyszłości mógłby omijać mój dom szerokim łukiem. A co było w tej paczuszce? Oczywiście, „Stinger. Żądło namiętności” autorstwa Mii Sheridan – powieść, którą dawno temu czytałam w oryginale, ale z ogromną przyjemnością przeczytałam ją jeszcze raz w naszym rodzimym języku. Musiałam, po prostu musiałam przeczytać ją jeszcze raz, aby przypomnieć sobie bohaterów i fabułę, aby móc ją dla Was zrecenzować. Uwielbiam tę autorkę. Stąd moja wielka ekscytacja.
O fabule słów kilka.
Główna bohaterka, Grace Hamilton, przybywa do Las Vegas na konferencję studentów prawa. Przewrotny los sprawia, że poznaje tam mężczyznę, który przyprawia ją szybsze bicie serca. To Carson Stinger, gwiazda filmów porno, biorący udział w targach branży erotycznej. Młoda prawniczka i gwiazda porno? Ciekawa kombinacja charakterów. Zwłaszcza, że Grace ma zaplanowane całe życie. Chce być prawniczką, współżyć tylko z trzema facetami, a ostatni z nich ma zostać jej mężem. Carson Stinger burzy wszystkie jej postanowienia. Kilka godzin, które wspólnie spędzają zamknięci w zepsutej windzie, odmieni całe jej życie. Przede wszystkim zrobi coś niespodziewanego. Mianowicie spędzi kilka nocy z Carsonem. Nie spodziewa się jednak, że gwiazda porno skradnie jej serce i sprawi, że jej dotychczas poukładane życie nie jest już takie pociągające.
W czasie krótkiego i płomiennego romansu, okazuje się, że Carson ma wrażliwe serce, które skrywa pod maską. Najpierw pomaga jej pokonać atak paniki w zamkniętej windzie – próbuje odwrócić jej uwagę śpiewem, a później okazuje się niezwykle wrażliwym mężczyzną, wyczulonym na potrzeby partnerki.
Sielanka jednak nie trwa długo i oboje wracają do swoich domów. Oboje nie potrafią zapomnieć o wspólnie spędzonych chwilach w Las Vegas. Oboje zmieniają... no właśnie... co? O tym przekonajcie się sami.
Bohaterowie.
Mia Sheridan, po raz kolejny, stworzyła wspaniałych bohaterów. Niesztampowych choćby dlatego, że połączenie prawniczki i gwiazdy porno już samo w sobie jest bardzo nietypowe i oryginalne. Autorka pokazała, że przeciwieństwa potrafią się przyciągać – dwa różne światy, dwie zupełnie różne osobowości, pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego nieświadomie dążą do tego, aby się w przyszłości połączyć. A czy im się to uda? Nie zwlekajcie za długo z lekturą, aby się tego dowiedzieć.
Mia Sheridan bardzo dobrze zbudowała portrety psychologiczne głównych bohaterów. Czytelnik poznaje ich myśli i uczucia z tzw. pierwszej ręki, gdyż autorka każdy rozdział podzieliła w taki sposób, żeby oddać im głos. Wprowadziła narrację pierwszoosobową, co pozwala poznać motywy zachowań Grace oraz Stingera.
Zwykły romans czy powieść z przesłaniem?
Okładka i podtytuł (którego, prawdę mówiąc, nie ma w oryginalnym wydaniu) sugerują raczej, że dostajemy do ręki lekki romans na jeden wieczór. Nic bardziej mylnego! Romans jest, owszem. Nawet bardzo namiętny, jeśli mam być szczera. Jednak w tej powieści to nie romans jest najważniejszy. Wytrawny czytelnik potrafi się doszukać drugiego dna. Otóż, autorka chce nam przekazać, że każdy może się zmienić, że w każdym tkwi potencjał na zostanie bohaterem! Stinger, gwiazda porno i bawidamek, dowiódł, że to jest możliwe!
Plusy i minusy.
Uwielbiam Mię Sheridan, bez dwóch zdań! Cenię ją za to, że potrafi stworzyć historie doskonałe (Archer, Kyland, Calder). Cenię ją za to, że potrafi tak dobierać słowa, aby zwykły, przygodny romans zmienić w coś wyjątkowego. Cenię ją za dobór słów oraz „smaczne” opisy scen erotycznych (smaczne w sensie nie wulgarne).
W przypadku „Stingera” największym plusem jest pomysł na fabułę i na przesłanie, że każdy może stać się kimś wyjątkowym i wartościowym. Poza tym, muszę przyznać, że spodobał mi się podział, jakiego dokonała autorka. Uważny czytelnik na pewno to wyłapie. Część pierwsza – romans, druga – dojrzewanie i dokonanie zmian w życiu, oczekiwanie, i część trzecia, w której autorka raczy nas wątkiem kryminalnym i z byłej gwiazdy porno tworzy prawdziwego bohatera.
Minusy? Nie ma ich chyba wiele. Głównie jest to trochę zbyt mało rozwinięty wątek kryminalny. Trochę za szybko tu pędziła akcja. Gdyby autorka ją zwolniła, dodając coś więcej, powieść byłaby idealna! A co najważniejsze? „Stinger” nie jest tak poruszający jak „Bez słów”! „Stinger” to świetna powieść, ale nie wydusi z Was tylu łez co Archer. Jednak nie zniechęcajcie, gdyż kolejne książki Mii Sheridan z pewnością Was poruszą, złamią Wam serca i pokażą Wam inny świat!

Polecam! Polecam i jeszcze raz polecam!
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Grupie Wydawniczej Helion S.A.


Moja ocena: 6/6
Autor: Mia Sheridan
Gatunek: Literatura kobieca
Wydawnictwo: Septem
Ilość stron: 407
Data wydania: 16-03-2016
Nr ISBN: 978-83-283-2023-9

6 komentarzy:

  1. O tej autorce robi się w Polsce coraz to głośniej. Ogólnie to najpierw zamierzam zabrać się za "Bez słów", a dopiero potem, o ile styl piania autorki mi się spodoba, za jakieś inne książki.
    Pozdrawiam cieplutko,
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bez słów" jest fenomenalna! Bez zapasu chusteczek się nie obędzie :)

      Usuń
  2. Muszę, muszę, muszę ją przeczytać! Podobnie jak i Bez słów <3

    OdpowiedzUsuń