Z wykształcenia i zamiłowania
historyk, a może idąc za modą powinnam napisać, historyczka. Obawiam się
jednak, że bardziej może się to kojarzyć z histeryczką, a tego pragnę uniknąć,
dlatego zostanę przy starym dobrym "historyku".
W oceanie wydarzeń historycznych
największym zamiłowaniem darzę dzieje Starożytnego Egiptu, co zresztą
przełożyłam na powieść pt. "Kochałam Dżehutimesa", której akcja toczy
się w czasach panowania faraona Echnatona oraz Średniowiecze, ze wskazaniem
powszechnego.
Mieszkam w pięknym, cichym miejscu. Można powiedzieć, że na wsi, chociaż do większych miast mam zadziwiająco blisko. Więc to może po prostu już nie wieś, ale jeszcze też nie przedmieścia. Coś tak pomiędzy...
Dzięki temu, że przed kilku laty z dużego miasta przeprowadziłam się w to ciche miejsce, mam wrażenie, że ciągle jestem na wczasach.
Mieszkam w pięknym, cichym miejscu. Można powiedzieć, że na wsi, chociaż do większych miast mam zadziwiająco blisko. Więc to może po prostu już nie wieś, ale jeszcze też nie przedmieścia. Coś tak pomiędzy...
Dzięki temu, że przed kilku laty z dużego miasta przeprowadziłam się w to ciche miejsce, mam wrażenie, że ciągle jestem na wczasach.
Żródło opisu: Lubimyczytać.pl
Zdjęcie pochodzi z bloga Victorii Gische (pozwoliłam je sobie tylko przyciąć)
Wywiad z
Victorią Gische
1.
Witam,
Pani Victorio. W którymś wywiadzie przeczytałam, że pseudonim Victoria Gische
to prawdziwe nazwisko Pani prababci i jest Pani do niej trochę podobna. Mogłaby
Pani zdradzić czytelnikom, dlaczego wybrała Pani ten właśnie pseudonim?
Dlatego, że podoba się Pani jego brzmienie, czy też dlatego, że była szczególną
kobietą?
Tak, faktycznie to imię i nazwisko należało do babci mojego Taty.
Nie było mi dane jej poznać, ponieważ prababcia zmarła jeszcze, kiedy Tata był
dzieckiem, albo nastolatkiem – już nie pamiętam. W każdym razie ja nie byłam
wtedy jeszcze nawet w planach (śmiech). Dowiedziałam się o jej istnieniu,
przeglądając rodzinne zdjęcia. Jej postać na fotografii rzucała się w oczy.
Elegancko ubrana kobieta, w długiej czarnej sukni, oparta jedną ręką o kolumnę,
patrząca prosto do obiektywu. Nota bene, ostatnio szukałam tego zdjęcia i nie
wiem gdzie je schowałam. Zapewne znajdzie się, kiedy nie będzie potrzebne. A
wracając do prababki...Musiała być niezwykłą kobietą, z pewnością dzielną,
skoro zdecydowała się poślubić wdowca z gromadką (dosłownie z dwanaściorgiem)
dzieci.
2.
Victoria
Gische brzmi trochę obco. Czy na wybór Pani pseudonimu miał wpływ fakt, że
książki obcojęzycznych autorów lepiej się sprzedają niż naszych rodzimych?
Brzmi obco,
ponieważ moi przodkowie, pradziadkowie, tak z jednej, jak i z drugiej strony
mieli niemieckie pochodzenie. Urodzili się w Niemczech, ukończyli niemieckie
szkoły, mówili po niemiecku. Brzmienie nazwiska to czysty przypadek, ale
faktycznie polscy czytelnicy chętniej sięgają po literaturę obcojęzyczną.
3.
Kiedy
stwierdziła Pani, że chce Pani zostać pisarzem? Pewnego dnia zrealizowała Pani marzenie
z dzieciństwa, czy był to może impuls chwili – usiadła Pani i napisała pierwsze
słowo, zdanie, akapit?
Pisać lubiłam od dziecka. Już w szkole podstawowej wypracowałam swój
własny, charakterystyczny styl, po którym nauczycielki z historii i polskiego
poznawały moje prace. Później w liceum napisałam swoją pierwszą „powieść” w
zeszycie w kratkę. Była to książka przygodowa, która powstała pod wpływem
lektury „Winnetou” Karola Maya. Minęły lata, zanim wróciłam do pisania i można
powiedzieć, że był to impuls spowodowany przypadkiem, a mianowicie mąż
powiedział pewnego dnia „Może napisałabyś książkę”. I napisałam „Lucyfer. Moja
historia”.
4.
Miałam
przyjemność przeczytać wszystkie trzy Pani książki i powiem szczerze, że nadal
jestem pod ogromnym wrażeniem tej pierwszej. Przede wszystkim spodobał mi się Pani
pomysł na przedstawienie postaci Lucyfera. Może nam Pani powiedzieć, w jaki
sposób powstał Lucyfer? Podać jego krótką genezę?
Jak już powiedziałam wcześniej, impuls pochodził od męża i on także
rzucił pomysł. Nie chciałam jednak, żeby była to kolejna opowiastka fantasy o
diable. Dlatego, będąc z wykształcenia i zamiłowania historykiem, oparłam swoją
powieść o mało znane fakty historyczne, w które można było wkomponować postać
Lucyfera tak, aby jego obecność w tym, czy innym miejscu wyglądała wiarygodnie.
I wielu czytelników tak właśnie pisało, że czytając Lucyfera zastanawiało się,
czy tak czasem mogło nie być.
5.
„Lucyfera”
wydała Pani tylko w formie ebooka, poprzez Wydawnictwo Psychoskok. Może nam Pani
zdradzić, czy próbowała Pani znaleźć tradycyjne wydawnictwo? Jeśli tak to do
ilu wydawnictw wysyłała Pani tekst i jak długo czekał Pani na odpowiedź?
Próbowałam i ciągle zadaję sobie pytanie, dlaczego powieść, która
została tak dobrze przyjęta przez czytelników, którzy czasami przez blogerów
dopytują, kiedy książka ukaże się drukiem i kiedy dalsze losy bohaterów, bo są
ciekawi, jak potoczy się ich książkowe życie, nie znalazła wydawcy. Ostatnio
nawet przeczytałam na jednym z poczytnych blogów książkowych, że to gotowy
materiał na bestseller. Może chodzi właśnie o nietypowe pokazanie Lucyfera?
Może o tych kilka kontrowersyjnych akapitów dotyczących Kościoła? Nie wiem. Mam
nadzieję, że kiedyś książka ukaże się drukiem. Może jakiś wydawca przeczyta ten
wywiad i się skusi? Kto wie? W końcu diabeł tkwi w szczegółach (śmiech)
6.
Czy
„Lucyfer” przetarł Pani szlak do wydania kolejnej książki w tradycyjnym
wydawnictwie? Ułatwiło Pani to rozmowy z Belloną?
Nie, do Bellony przesłałam od razu moją drugą powieść o Egipcie.
Mowa o „Kochance królewskiego rzeźbiarza”, która pierwotnie nosiła tytuł
„Kochałam Dżehutimesa”.
7.
Wiem,
że jako historyk fascynuje się Pani Starożytnym Egiptem i w swojej twórczości
skupia się Pani na Starożytnym Egipcie. Tam umieściła Pani akcję „Kochanki
królewskiego rzeźbiarza” oraz „Tajemnic królów”. Nawet w tej pierwszej, w
„Lucyferze…” również pewna część wydarzeń jest tam umiejscowiona. Dlaczego
właśnie Egipt, a nie na przykład Starożytny Rzym czy Grecja? Są mniej
pasjonujące?
Egiptem
zaczęłam się interesować już w podstawówce. Starożytna cywilizacja egipska jest
bardziej tajemnicza i ciągle pozostaje w wielu miejscach nieodgadniona.
Zasadniczo Rzym czy Grecja powinny być mi bliższe, bo mój Tata jest pasjonatem
tej historii, zwłaszcza rzymskiej, a jednak ja poszłam swoją drogą i zatopiłam
się w Egipcie.
8.
Może
nam Pani zdradzić, jaka będzie Pani kolejna książka? „Tajemnice królów”
zakończyły się w taki sposób, że czuję niedosyt i mam wrażenie, że ta historia
będzie kontynuowana. Doczekamy się dalszych losów Kyrene i Shardana?
Jestem właśnie w trakcie zbierania materiałów do kolejnej powieści.
Zarysowuję akcję, postaci. Rozmyślam nad kolejami fabuły, która będzie się
toczyć w czasach panowania Seti I. Tak jak na kartach „Tajemnic królów”
pojawili się bohaterowie „Kochanki...”, tak tu czytelnicy spotkają postaci z
„Tajemnic..”
9.
Pisze
Pani też powieść bardziej współczesną, a przynajmniej bliższą naszym czasom.
Zdradzi Pani rąbka tajemnicy, o czym będzie opowiadać? Będzie to kolejna
powieść z historią w tle, czy może raczej obyczajowa?
Zasadniczo
powieść została już napisana. Ukończyłam ją jakiś czas temu. Akcja rozpoczyna
się pod koniec XIX stulecia i kończy w połowie lat 40-stych XX wieku. To
powieść obyczajowa, ale losy bohaterów łączą się nierozerwalnie z ważnymi
wydarzeniami historycznymi i politycznymi , jakie miały miejsca w tamtych
czasach. To generalnie historia życia pewnej młodej kobiety. Od dnia jej
narodzin. Jednak obok jej postaci, pojawiają się także inni pierwszoplanowi
bohaterowie, którzy mają na nią swój ogromny wpływ, a jednocześnie przeżywają
swoje własne, fikcyjne życie. Na kartach tej powieści znalazło się także
miejsca dla wielu postaci historycznych, z którymi okazję miała spotkać się
moja bohaterka.
10.Jakie książki Pani czyta? Jakich
autorów najbardziej sobie Pani ceni?
Różne,
różniste... Od poważnych, naukowych po lekkie i przyjemne romanse historyczne.
Jest kilku autorów, których książki chętnie kupuję, ale ciężko powiedzieć, abym
wśród współczesnych pisarzy miała swojego ulubieńca. Mam natomiast swoje
ulubione książki, do których wracam co jakiś czas. To „Lalka”, „Ania z Zielonego
Wzgórza”, „Udręka i ekstaza”, czy „Godzina pąsowej róży”.
11. Jaki jest Pani stosunek do
współczesnej literatury, kierowanej do kobiet? Czasem odnoszę wrażenie, że
obecnie lekturą obowiązkową damskiej populacji jest „Pięćdziesiąt twarzy Greya”
i jej podobne.
Widzę pewne
tendencje. To są takie fale. Najpierw były wampiry. Szał na wampiry. Książki,
filmy, seriale. Ja przeczytałam tylko klasykę gatunku „Drakulę” Brama Stokera
oraz „Wywiad z wampirem” Anne Rice. Są także inne fale... Teraz jest moda na
lawendę. Widzę uliczki w lawendzie, wakacje w lawendzie, poszukiwania w
lawendzie, kłamstwa w lawendzie, itp. Nie czytałam i nie czytam, tak samo jak
książek o Greyu, dlatego nie powiem, czy są to dobre pozycje literackie, czy
złe, ponieważ nie będę swoich osądów opierać na opiniach innych Czytelników. Ja
wolę coś w stylu „Władcy Barcelony”, „Białej wilczycy”, „Sekretów kobiet
złotnika”, „Królów przeklętych” i tak dalej, a kiedy nachodzi mnie ochota na
coś lżejszego, bardziej romansowego – tak bym to nazwała – to sięgam po
Sparksa, Paullinę Simons, Penny Vincenzi czy Dianę Gabaldon.
12.
Wielu autorów/autorek w trakcie pisania
tworzy tzw. play listy, czyli utwory muzyczne, które towarzyszą im w trakcie
pisania. Również ma Pani taki zwyczaj? Jakie piosenki znajdują się lub
znalazłyby się na twojej liście?
Kiedy piszę potrzebuję ciszy. Nie lubię, kiedy mnie coś rozprasza,
tak więc odpowiedź brzmi „nie, nie tworzę”. Muzyka to osobny rozdział. Kiedy
jestem zmęczona i mam ochotę odpocząć, kładę się na sofę, sięgam po słuchawki i
nastawiam radio na „Złote przeboje”, ze szczególnym uwzględnieniem lat 80-tych.
13.
Jaką kobietą jest współczesna Victoria
Gische? Jakie ma marzenia i życiowe cele? Jak byś siebie opisała?
Na chwilę
obecną mam jedno marzenie – wrócić do Polski, do domu. Niestety jego realizacja
nie zależy tak do końca ode mnie czy mojego męża. Muszą się na to złożyć pewne
warunki, zwłaszcza te ekonomiczne, które panują w naszym kraju, abym mogła
wrócić. Póki co, nie widzę takiej możliwości. Z kolei jako autor chciałabym,
aby któraś z moich powieści, już wydanych, czy przyszłych stałą się
bestsellerem, ale to chyba normalne (śmiech).
14.
Od dawna mieszka Pani w Niemczech? Tęskni
Pani za krajem? Wróci kiedyś Pani w swoje rodzinne strony?
W zasadzie od
niedawna. Od ponad czterech lat, a jednak tęsknota jest ogromna. Tęsknimy z
mężem za naszymi rodzinami, dlatego każdy urlop od kilku lat spędzamy w Polsce,
w domu. A odpowiedź, czy wrócę, zawarta jest w poprzednim pytaniu.
Niniejszy wywiad znajdziecie również na stronie sztukater.pl (klik).
Dziękuję autorce, że zechciała poświęcić czas i odpowiedzieć na moje pytania.
wroceg *_*
OdpowiedzUsuńmoje miasto XD