Nie
wiedziałam, czego się spodziewać, biorąc do ręki książkę Alberta Espinosy pt.
„Świat na żółto”. Niby mała, niepozorna książeczka o żółtej okładce, na której
dużymi drukowanymi literami napisano:
„TA MAŁA KSIĄŻECZKA
ODMIENIŁA JUŻ NIEJEDNO ŻYCIE I STAŁA SIĘ ŚWIATOWYM BESTSELLEREM. MOŻE ODMIENI
TAKŻE I TWOJE?”
Cóż takiego zawiera w sobie, iż wydawca
uznał, że może wpłynąć na życie czytelnika? Cóż takiego jest w niej, że Steven
Spielberg postanowił ją zekranizować?
Otóż „Świat na żółto. 23 małe odkrycia, które
uratowały mi życie” jest swoistego rodzaju poradnikiem, autobiograficzną
opowieścią hiszpańskiego scenarzysty, dramaturga, pisarza i dziennikarza.
Opowieścią o tym, jak doszukiwać się pozytywów nawet w najgorszych sytuacjach,
jak czerpać szczęście z choroby oraz jak zabarwić swój świat na żółto.
Albert Espinosa swoją opowieść zaczyna od
słów: „Urodził mnie
rak.” Potem
przez kolejne dwieście stron próbuje pokazać czytelnikowi, że nawet ciężka
choroba może nauczyć jak radzić sobie w życiu. Autor w wieku czternastu lat
trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego kostnomięsaka. W wyniku
leczenia, utracił nogę, płuco oraz część wątroby.
W swojej książce Albert Espinosa zaznacza, że
większość książek na temat raka zasmuca i przygnębia czytelnika. „Świat na
żółto” ma inne zadanie – ma dawać nadzieję i pokazać, że świat może być piękny,
mimo ciężkiej choroby i ciągłych pobytów w szpitalach. Autor dzieli się swoim
doświadczeniem, otwarcie pisze, czego nauczył się dzięki rakowi oraz przekazuje
czytelnikowi własne odkrycia w postaci list.
„Świat na żółto” to ciekawa lektura, w której
Espinosa dzieli się z czytelnikiem radami zasłyszanymi od lekarzy, pielęgniarek
oraz od innych chorych. Wszystkie je poskładał w całość i stworzył swoistego
rodzaju listy, które mają nam pomóc widzieć świat w żółtych barwach; w
negatywach doszukuje się pozytywów.
„Świat na żółto” to książka, która nie wymaga
wiele od czytelnika – jest napisana językiem potocznym, autor bardzo często się
powtarza, prowadzi narrację w formie gawędy, często zmienia temat. Espinosa z
niezwykłym poczuciem humoru opisuje własne doświadczenia, takie jak przyjęcie
pożegnalne dla własnej nogi, czy jej pogrzeb. Pisze, że nie tyle stracił nogę,
ale zyskał kikut, a skoro pochował własną nogę, jest jedną nielicznych osób
na świecie, które mogą powiedzieć, że dosłownie są jedną nogą w grobie. Opisuje
swoje pierwsze kroki z nową protezą oraz żartuje, że ma prawdziwy dylemat,
kiedy ma do dyspozycji tylko jedno gniazdko – naładować telefon, laptopa, czy
elektroniczną protezę. Tworzy listę rzeczy, które ma nadzieję, że kiedyś
zostaną zrealizowane – baseny w szpitalach, tory kręglarskie na lotniskach,
salony fryzjerskie w kinach, książki w lesie czy bary w bankach. A to wszystko
po to, aby człowiek czuł się szczęśliwy w każdym miejscu, w jakim się znajdzie.
Autor radzi, aby prowadzić dziennik własnego życia – tak samo jak w szpitalu
prowadzono jego historię choroby. Jest niezwykle dumny z tego, że jego teczka
chorobowa była tak gruba, iż należało ją wozić na wózku. Jest niezwykle dumny z
tego, że mimo raka, nie stracił ducha walki i pokonał go, a przy tym nauczył
się jak żyć, aby czerpać radość z każdego dnia.
„Świat na żółto” czyta się bardzo szybko.
Jest w niej tyle entuzjazmu i szczerości, że czytelnikowi nie przeszkadza fakt,
iż tekst jest mało oszlifowany, a język potoczny. Autor jest przekonany, że
jego pozytywny przekaz trafi do osób potrzebujących otuchy. Espinosa w swojej
książce pragnie pokazać chorym, że nie powinni popadać w apatię i nie powinni
się poddawać.
„Świat na żółto” moim zdaniem nie może być
oceniany pod względem literackim. Jest to wyjątkowa pozycja, ze względu na
wyjątkową sytuację autora – przez dziesięć lat walczył z rakiem,
niejednokrotnie ocierał się o śmierć, a mimo wszystko patrzy na świat z
radością, stworzył filozofię żółtego świata oraz żółtych i dzieli się z
czytelnikiem swoimi doświadczeniami.
Polecam tę książkę nie tylko osobom chorym i
cierpiącym. Jest to doskonała pozycja dla każdego, na każdym etapie życia – dla
każdego, kto chce poznać doświadczenia osoby, która w wyniku raka utraciła
nogę, płuco i kawałek wątroby, ale nie utraciła pogody ducha i nie załamała
się. Osoby, która mimo wszystko widzi pozytywy.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję portalowi
Moja ocena: 4/6
Autor: Albert Espinosa
Gatunek: Autobiografia
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 239
Data wydania: 15-07-2015
Nr ISBN: 978-83-240-2694-4
No właśnie, trudno oceniać takie książki. Jeśli będę miała okazję to z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPolecam :). Nie jest to literatura wysokich lotów, ale można się z niej czegoś nauczyć - czerpać radość z tego, co mamy :)
UsuńChyba całkowicie nie mój klimat
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Na początku miałam co do niej mieszane uczucia, ale po przemyśleniu całości znalazłam w niej pozytywne strony.
UsuńZdecydowanie ciężka lektura, ale z pewnością można wiele się dzięki niej nauczyć. :-)
OdpowiedzUsuńMoże tematyka jest ciężka - rak zawsze kojarzy się ze smutkiem i rozpaczą - ale jest napisana naprawdę lekkim językiem i dobrze się czyta :)
Usuń