wtorek, 29 września 2015

# 27 „Świat na żółto” – Albert Espinosa



Nie wiedziałam, czego się spodziewać, biorąc do ręki książkę Alberta Espinosy pt. „Świat na żółto”. Niby mała, niepozorna książeczka o żółtej okładce, na której dużymi drukowanymi literami napisano:
„TA MAŁA KSIĄŻECZKA ODMIENIŁA JUŻ NIEJEDNO ŻYCIE I STAŁA SIĘ ŚWIATOWYM BESTSELLEREM. MOŻE ODMIENI TAKŻE I TWOJE?”
Cóż takiego zawiera w sobie, iż wydawca uznał, że może wpłynąć na życie czytelnika? Cóż takiego jest w niej, że Steven Spielberg postanowił ją zekranizować?
Otóż „Świat na żółto. 23 małe odkrycia, które uratowały mi życie” jest swoistego rodzaju poradnikiem, autobiograficzną opowieścią hiszpańskiego scenarzysty, dramaturga, pisarza i dziennikarza. Opowieścią o tym, jak doszukiwać się pozytywów nawet w najgorszych sytuacjach, jak czerpać szczęście z choroby oraz jak zabarwić swój świat na żółto.

Albert Espinosa swoją opowieść zaczyna od słów: „Urodził mnie rak.” Potem przez kolejne dwieście stron próbuje pokazać czytelnikowi, że nawet ciężka choroba może nauczyć jak radzić sobie w życiu. Autor w wieku czternastu lat trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego kostnomięsaka. W wyniku leczenia, utracił nogę, płuco oraz część wątroby.
W swojej książce Albert Espinosa zaznacza, że większość książek na temat raka zasmuca i przygnębia czytelnika. „Świat na żółto” ma inne zadanie – ma dawać nadzieję i pokazać, że świat może być piękny, mimo ciężkiej choroby i ciągłych pobytów w szpitalach. Autor dzieli się swoim doświadczeniem, otwarcie pisze, czego nauczył się dzięki rakowi oraz przekazuje czytelnikowi własne odkrycia w postaci list.
„Świat na żółto” to ciekawa lektura, w której Espinosa dzieli się z czytelnikiem radami zasłyszanymi od lekarzy, pielęgniarek oraz od innych chorych. Wszystkie je poskładał w całość i stworzył swoistego rodzaju listy, które mają nam pomóc widzieć świat w żółtych barwach; w negatywach doszukuje się pozytywów.
„Świat na żółto” to książka, która nie wymaga wiele od czytelnika – jest napisana językiem potocznym, autor bardzo często się powtarza, prowadzi narrację w formie gawędy, często zmienia temat. Espinosa z niezwykłym poczuciem humoru opisuje własne doświadczenia, takie jak przyjęcie pożegnalne dla własnej nogi, czy jej pogrzeb. Pisze, że nie tyle stracił nogę, ale zyskał kikut, a skoro pochował własną nogę, jest jedną nielicznych osób na świecie, które mogą powiedzieć, że dosłownie są jedną nogą w grobie. Opisuje swoje pierwsze kroki z nową protezą oraz żartuje, że ma prawdziwy dylemat, kiedy ma do dyspozycji tylko jedno gniazdko – naładować telefon, laptopa, czy elektroniczną protezę. Tworzy listę rzeczy, które ma nadzieję, że kiedyś zostaną zrealizowane – baseny w szpitalach, tory kręglarskie na lotniskach, salony fryzjerskie w kinach, książki w lesie czy bary w bankach. A to wszystko po to, aby człowiek czuł się szczęśliwy w każdym miejscu, w jakim się znajdzie. Autor radzi, aby prowadzić dziennik własnego życia – tak samo jak w szpitalu prowadzono jego historię choroby. Jest niezwykle dumny z tego, że jego teczka chorobowa była tak gruba, iż należało ją wozić na wózku. Jest niezwykle dumny z tego, że mimo raka, nie stracił ducha walki i pokonał go, a przy tym nauczył się jak żyć, aby czerpać radość z każdego dnia.
„Świat na żółto” czyta się bardzo szybko. Jest w niej tyle entuzjazmu i szczerości, że czytelnikowi nie przeszkadza fakt, iż tekst jest mało oszlifowany, a język potoczny. Autor jest przekonany, że jego pozytywny przekaz trafi do osób potrzebujących otuchy. Espinosa w swojej książce pragnie pokazać chorym, że nie powinni popadać w apatię i nie powinni się poddawać.
„Świat na żółto” moim zdaniem nie może być oceniany pod względem literackim. Jest to wyjątkowa pozycja, ze względu na wyjątkową sytuację autora – przez dziesięć lat walczył z rakiem, niejednokrotnie ocierał się o śmierć, a mimo wszystko patrzy na świat z radością, stworzył filozofię żółtego świata oraz żółtych i dzieli się z czytelnikiem swoimi doświadczeniami.
Polecam tę książkę nie tylko osobom chorym i cierpiącym. Jest to doskonała pozycja dla każdego, na każdym etapie życia – dla każdego, kto chce poznać doświadczenia osoby, która w wyniku raka utraciła nogę, płuco i kawałek wątroby, ale nie utraciła pogody ducha i nie załamała się. Osoby, która mimo wszystko widzi pozytywy.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi 


Moja ocena: 4/6
Autor: Albert Espinosa
Gatunek: Autobiografia
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 239
Data wydania: 15-07-2015
Nr ISBN: 978-83-240-2694-4

6 komentarzy:

  1. No właśnie, trudno oceniać takie książki. Jeśli będę miała okazję to z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :). Nie jest to literatura wysokich lotów, ale można się z niej czegoś nauczyć - czerpać radość z tego, co mamy :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) Na początku miałam co do niej mieszane uczucia, ale po przemyśleniu całości znalazłam w niej pozytywne strony.

      Usuń
  3. Zdecydowanie ciężka lektura, ale z pewnością można wiele się dzięki niej nauczyć. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tematyka jest ciężka - rak zawsze kojarzy się ze smutkiem i rozpaczą - ale jest napisana naprawdę lekkim językiem i dobrze się czyta :)

      Usuń