„Dom
bez mężczyzn” to debiut literacki Karine Lambert, belgijskiej fotografki. To
krótka mini powieść, w której autorka przedstawia pięć kobiet, mieszkających w
jednej kamienicy. Kobiet, które wyrzekły się mężczyzn. Czy takie wyrzeczenie
jest możliwe? Przecież mężczyźni są, istnieją i egzystują wszędzie wokół nas.
Spotykamy się z nimi na każdym kroku – w szkole, na ulicy czy w pracy. Karine
Lambert również podkreśla, iż świat jest pełen mężczyzn – nie mają oni jednak
dostępu do pewnej paryskiej kamienicy. Do „Casa Celestina” nie może wejść żaden
facet – nawet elektryk musi być kobietą.
Ta
krótka, licząca sobie zaledwie dwieście stron, powieść zaczyna się w chwili
pożegnania na lotnisku – cztery kobiety żegnają, wyjeżdżającą do Bombaju
przyjaciółkę, Carlę. Dziewczyna nie wyjeżdża na zawsze, ale znalazła nową
lokatorkę, która ma zająć jej mieszkanie, Juliette. Juliette jest młodą i
atrakcyjną kobietą, która nie do końca rozumie, panującej w kamienicy zasady
unikania mężczyzn i ze zdziwieniem pyta:
„–
To znaczy, że zastępujecie miłość robieniem glinianych garnków i pływalnią?”
I nie boi się wypowiadać na głos swoich opinii:
„– Życie bez mężczyzn to
życie bez soli, bez cukru, bez pieprzu i bez miodu. Tak to już jest, nie uda
wam się tego zmienić – upierała się Juliette.”
Juliette bardzo lubi nowe mieszkanie i
podobają jej się kobiety, z którymi dzieli kamienicę, nawet ekscentryczna
właścicielka, którą wszystkie nazywają Królową. Wszystkie są miłe i ciepłe,
zaprzyjaźnia się z nimi i wspólnie spędzają czas na pogawędkach. Nie
przeszkadza jej nawet fakt, że jest najmłodszą lokatorką „Casa Celestina”.
W miarę rozwoju akcji, autorka po kolei
przedstawia nam biografie każdej z bohaterek. Wszystkie, prócz najmłodszej
Juliette, mają powody, aby uważać mężczyzn za gburów i zdrajców, dlatego też
bez żalu dostosowują się do podstawowej zasady, którą wprowadziła Królowa –
żaden mężczyzna nie może przekroczyć progu kamienicy. Jedynym męskim
osobnikiem, akceptowanym przez mieszkanki jest Jean-Pierre, który jest… kotem.
Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego bardzo
żywiołowa Włoszka, Giuseppina, sympatyczna Simone i zakochana w swoim mężu
Rosalie, postanowiły wyrzec się mężczyzn, koniecznie sięgnijcie po krótką
powieść Karine Lambert „Dom bez mężczyzn”.
Jak już wcześniej wspomniałam „Dom bez
mężczyzn” jest debiutem literackim. Czytelnik to czuje, a jednak z
przyjemnością zagłębia się w lekturze. Powieść tę czyta się z przyjemnością,
jednak miałam wrażenie, że te dwieście stron to stanowczo za mało. Autorka
mogłaby dodać więcej opisów. Brakowało mi plastyczności, która mogłaby pobudzić
moją wyobraźnię – opisy mieszkań każdej z bohaterek mogłyby zdradzić nam coś
więcej o ich charakterze. Budując postaci, autorka bardziej skupiła się na ich
przeszłości. Podała powody, dla których zrezygnowały z mężczyzn lecz niewiele
wiemy o ich charakterze przed tymi wydarzeniami oraz o tym, jakie są obecnie. W
zasadzie, można stwierdzić, że Karine Lambert stworzyła bardzo powierzchowne bohaterki
i podała nam za mało informacji o ich charakterze oraz marzeniach. Jednak mimo
tych braków, książka jest przyjemną i lekką lekturą. Dialogi są dość wartkie i
nie pozbawione poczucia humoru, choć nie sprawiają, że chce się śmiać na głos.
Sądzę, że w autorce tkwi potencjał i wierzę w
to, iż jej następne dzieło będzie znacznie lepsze niż „Dom bez mężczyzn”.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję portalowi
Moja ocena: 3,5/6
Autor: Karine Lambert
Gatunek: Powieść
obyczajowa
Wydawnictwo: Prószyński i
S-ka
Ilość stron: 200
Data wydania: 02-07-2015
Nr ISBN: 978-83-8069-037-0
Jeżeli to debiut to można przymknąć oko na niektóre rzeczy. Autorka na pewno jeszcze wyrobi swój styl i poprawi swoje błędy. Jeżeli będę miała okazję, chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czytanienaszymzyciem.blogspot.com
Jak na debiut to i tak nie jest źle. Zapisałam sobie tytuł tej książki, może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuń