Ile znacie kawałów o blondynkach? Ja nasłuchałam się
ich wiele. I co najważniejsze, przeważnie opowiadają je mężczyźni.
Mają niezły ubaw, kiedy naśmiewają się z przysłowiowej głupoty
blond piękności. A jak to jest w prawdziwym życiu? Lepiej być
długonogą blondynką czy też ciemnowłosą i inteligentną
przedstawicielką płci niewieściej? Kolejne pytanie jakie możemy
sobie zadać to: czy warto ulegać takim stereotypom i oceniać
wartość kobiet po kolorze włosów?
Skąd moje powyższe pytania? Otóż zapoznałam się
ostatnio z najnowszą powieścią Danuty Noszczyńskiej „Farbowana
blondynka”. Jest to mój pierwszy kontakt z twórczością pani
Danuty i jestem przekonana, że nie ostatni. Już w tej chwili mogę
Wam powiedzieć (napisać), iż sięgnę po kolejną powieść
autorki przy najbliższej nadarzającej się okazji.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie poszukała
jakichkolwiek informacji o samej pani Danucie. W tych czasach to nic
trudnego. Nie potrzeba sięgać po ogromne tomiszcze, jakim jest
Encyklopedia... Wystarczy włączyć komputer, wejść w przeglądarkę
i zdać się na przysłowiowego wujka Google. Właśnie w ten sposób
trafiłam na bloga pani Noszczyśkiej i zapoznałam się z tym, co
pisze sama o sobie:
"Urodziłam
się w najpiękniejszym dziesięcioleciu ubiegłego wieku, w
najpiękniejszym miejscu na ziemi. I choć jedno i drugie może być
dla wielu sprawą kontrowersyjną, niech sobie będzie. Ja wiem
lepiej.
Nie rokowano mi długiego
żywota – miałam ponoć przeżyć najwyżej pół roku. Ale moja
mama poszła na udry z ówczesną medycyną, skutkiem czego pierwsze
miesiące mojego życia spędziłam w klinikach i szpitalach.
Opatrzność chyba w końcu znalazła dla mnie jakiś etat na tym
padole, bo zawiesiła mi wyrok na czas bliżej nieokreślony…
Kiedy, jako spory już bobas,
zawitałam wreszcie w domu, mama ze szczęścia omal nie zagłodziła
mnie na śmierć… Powodowana wyrzutami sumienia nadrabiała owo
„niedopatrzenie” przez kolejne lata tak gorliwie, że przez całą
szkołę podstawową byłam najlepiej utuczonym dzieckiem we wsi. Ku
dumie i radości rodziny oraz mojej własnej rozpaczy…
Ale nie ma dymu bez kolców.
Podobno ludzie zakompleksieni, nieśmiali, nadrabiają wszelkie
niedostatki realnego życia bogatą wyobraźnią… Dzisiaj nie mam
już potrzeby wymyślania swojego szczęścia, bo mam absolutnie
wszystko, co można by tym mianem określić: wspaniałą rodzinę
(kochającą mamę, cudownego męża, dwie wspaniałe córki, brata,
który zawsze stoi za mną murem), dom z bujnym zielonością
ogrodem, pracę, którą uwielbiam - a całą swoją wyobraźnię
wkładam w pisanie książek i scenariuszy." (źródło:
http://www.danutanoszczynska.pl/o-mnie)
Powyższe
słowa wskazują, że autorka jest kobietą z niezwykłym poczuciem
humoru. Dlatego też z niezwykłą ciekawością zagłębiłam się w
lekturze „Farbowanej blondynki”, zastanawiając, czym uraczy mnie
pani Noszczyńska.
Pochodząca
ze wsi Tamara, zawsze marzyła o tym, aby wyrwać się z głębokiej
prowincji. Kiedy więc ukończyła odpowiednie szkoły, wyjechała do
dużego miasta i robiła wszystko, żeby spełnić swoje marzenie i
stać się kobietą sukcesu. I tak się stało, ale zanim to
nastąpiło, przekonała się, że mądrość i inteligencja to nie
wszystko, czego szef oczekuje od swojej pracownicy. Po porażce na
rozmowie kwalifikacyjnej, w dalszym dążeniu celu pomaga jej zmiana
image, czyli przefarbowanie się na blondynkę i niezwykła dbałość
o swój wygląd. Jako farbowana blondynka otrzymuje wymarzoną posadę
i rzuca się w wir pracy, pnąc się w górę po szczeblach kariery.
Jednak czy jest tak naprawdę szczęśliwa? Przekonacie się o tym,
kiedy sięgniecie po powieść Danuty Noszczyńskiej.
„Farbowana
blondynka” to lekka lektura, która umili nam zimowy wieczór.
Autorka posługuje się prostym językiem, a jej poczucie humoru
niejednokrotnie wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. Na
szczególną uwagę zasługują spotkania Tamary z przyjaciółkami i
niezwykle zabawne dialogi będących w niezłej komitywie kobiet.
Nadchodzi jednak taki moment, że koleżanki Tamary przestają być
singielkami i główna bohaterka czuje się przez nie opuszczona w
czasie, kiedy ich najbardziej potrzebuje, gdyż przeżywa prawdziwe
rozterki, ponieważ „facet jej nie chce”.
W
„Farbowanej blondynce” autorka porusza kilka bardzo ważnych
tematów – przyjaźni, która pomaga pokonywać wszelkie trudności,
miłości oraz konsekwencji w dążeniu do wyznaczonych sobie celów.
Danuta Noszczyńska na przykładzie głównej bohaterki pokazuje
czytelnikowi, że kariera zawodowa, czy wygląd jak przysłowiowy
milion dolarów to dla kobiety za mało, gdyż wszystkie zostałyśmy
stworzone do miłości. Każda z nas, nawet taka karierowiczka jak
Tamara, zatęskni w końcu za wielkim uczuciem i za mężczyzną, do
którego może się przytulić. Za mężczyzną, który będzie nas
traktować jak prawdziwe partnerki życiowe, a nie jak tymczasową
„konfigurację”.
„(...)jeśli wiedzą,
czego chcą od życia, powinni do tego konsekwentnie dążyć. I nic
nie robić na pół gwizdka. Po prostu – wszystko albo nic. Z takim
założeniem mogą osiągnąć naprawdę dużo. Znam osoby, które
wszędzie udzielały się po trochu: troszkę niby się kształciły,
troszkę pracowały, a co im zostało, ulokowały w tak zwanym życiu
rodzinnym. I wyszło z tego jedno wielkie... nic. Młyn, który miele
dwadzieścia cztery na dobę, a zamiast mąki produkuje same plewy, i
to w dużych ilościach...” ( str. 17)
Jednak
przyjaźń, miłość i konsekwencja to nie wszystkie poruszone w
powieści problemy. Autorka wplata w akcję również kwestię
obowiązku opieki nad starszymi, schorowanymi rodzicami oraz rodzinne
potyczki dotyczące testamentu i spraw majątkowych.
Czy
warto sięgnąć po powieść Danuty Noszczyńskiej „Farbowana
blondynka”? Cóż... moim zdaniem tak! A dlaczego? A chociażby dla
doskonale wykreowanego portretu psychologicznego głównej bohaterki,
intrygująco ukazanego współczesnego pokolenia oraz doskonałego
stylu autorki i niezwykłego poczucia humoru. Polecam!
Za
udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi
sztukater.pl.
Moja
ocena: 5/6
Autor:
Danuta Noszczyńska
Gatunek:
Literatura
współczena
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Ilość
stron: 326
Data
wydania: 08-10-2015
Nr
ISBN: 978-83-8069-141-4
Czytałam tą książkę i jeszcze "Harpię" tej autorki. I jak dla mnie średnie..
OdpowiedzUsuń