czwartek, 21 stycznia 2016

# 39. Lekka i przyjemna lektura na wieczór, czyli „Miłosne kolizje” Michaliny Kłosińskiej-Moeda

Niedawno Wam pisałam, iż ostatnio mam szczęście do debiutów literackich. Dzisiaj znów piszę recenzję, odnoszącą się do debiutu – tym razem jest to pierwsza powieść pani Michaliny Kłosińskiej-Moeda pod tytułem „Miłosne kolizje”. Chcecie wiedzieć jak trafiłam na tę autorkę? Otóż przystąpiłam do grupy Czytamy polskich autorów na Facebooku i wpisałam się na listę chętnych do przeczytania tej powieści.
Trochę mnie dziwi, że Wydawnictwo Replika zdecydowało się dać tej powieści tak przesłodzoną, iście harlequinowską okładkę, ale, jak to się mówi, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby i zaczęłam czytać, mimo iż harlequinów nie lubię. I dobrze, że się nie zniechęciłam, gdyż autorka miło mnie zaskoczyła, stwarzając pomysłową i bardzo przyjemną historię o miłości. Swoją drogą, udowodniła, że wcale nie trzeba wplatać w akcję zbędnych scen łóżkowych i wulgaryzmów, jakże powszechnych w literaturze naszych czasów.
Trzydziestodwuletnia Malwina jedzie na cmentarz, aby przed dniem Wszystkich Świętych uporządkować rodzinne groby. Jednak nim dociera na miejsce, powoduje małą stłuczkę drogową, uszkadzając starą Felusią cioci Wiesi całkiem nowiuśkie i dobrze się prezentujące auto. Z samochodu wysiada młody, przystojny mężczyzna, który, o dziwo, zamiast na nią krzyczeć i się awanturować, zaprasza ją na kawę. Czytając ten fragment próbowałam sobie wyobrazić tę scenę – wysoki facet o ciemnej karnacji i czekoladowych oczach i zwykła szara myszka w wyciągniętym, starym swetrze. Mimo nieciekawego wyglądu Malwiny, coś między tą dwójką zaiskrzyło i tak wspaniale spędzili czas w kawiarni, że później nie mogli o sobie zapomnieć. Malwina zwierzyła się cioci Wiesi, która chcąc dopomóc szczęściu dziewczyny, postanowiła odnaleźć przystojnego pana Lisowskiego.
Jak potoczy się znajomość Malwiny i Roberta? Czy ciocia Wiesia dopnie swego i doprowadzi do ich ponownego spotkania? Jak długo Malwina będzie się upierać, że kocha swojego narzeczonego, Szymona Brudnego (ależ nazwisko!). Czy dziewczyna zmieni swoje matrymonialne plany i zrezygnuje z zostania panią Brudną? I jak zareaguje na wieść, że przystojny Robert jest dziedzicem ogromnej fortuny? Tego wszystkiego się dowiecie, jeśli sięgniecie po powieść Michaliny Kłosińskiej-Moeda „Miłosne kolizje”.
Miłosne kolizje” są napisane lekkim i przyjemnym językiem. Autorka wykazała się dużym poczuciem humoru i między wierszami przekazała ważne wartości i zasady. Bardzo ujęła mnie tym, iż w swoich opisach powstrzymała się od prześmiewczych uwag na temat starszego pokolenia, nie wyśmiewa przyjaciółek cioci Wiesi, które są głęboko religijne i słuchają Radio Maryja. Ot, wspomina o tym, ale jest to zwykła wzmianka bez zbędnych epitetów.
Bohaterowie są bardzo dobrze skonstruowani – są ambiwalentni i niestereotypowi.
Powieść Michaliny Kłosińskiej-Moeda jest świetną lekturą na poprawę humoru. Polecam na pochmurne wieczory!

Moja ocena: 4,5/6
Autor: Michalina Kłosińska-Moeda
Gatunek: Powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 224
Data wydania: 2013
Nr ISBN: 978-83-7674-260-1

4 komentarze:

  1. Lubię takie powieści obyczajowe, więc mogłabym się skusić kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie przesłodzone się wydaje.. Zobaczymy, może się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka faktycznie jest przesłodzona, ale książkę przyjemnie się czyta.

      Usuń