środa, 22 lipca 2015

# 8. Colleen Hoover „Losing Hope” – idealne dopełnienie „Hopeless”



Przeczytawszy „Hopeless”, musiałam… po prostu musiałam sięgnąć po drugą część tej serii. I ponownie się nie zawiodłam. „Loosing Hope” jest dopełnieniem „Hopeless”. Jedna bez drugiej nie istnieją…
„Loosing Hope” jest tą samą opowieścią, widzianą oczami Holdera – uzupełnioną o fakty z jego dzieciństwa, o wieloletnie poszukiwania Hope, o traumę po samobójczej śmierci siostry i uczucia związane z „zakochiwaniem się” w Sky.
Holder Dean nie miał szczęśliwego dzieciństwa. W zasadzie przez całe życie obwiniał się o to, że nie zrobił nic, aby nie dopuścić do porwania Hope. Później przez wiele lat poszukiwał jej i zaczepiał każdą napotkaną dziewczynkę choć trochę do niej podobną, mając nadzieję, iż jest jego małą przyjaciółką. Po kilku latach jego rodzice się rozwiedli, a na rok przed poznaniem Sky przeżył kolejną tragedię – jego siostra popełniła samobójstwo. Po jej śmierci staje się agresywny i znów czuje się winny, że zawiódł… tym razem jako brat. Wyjeżdża na rok do ojca, a po powrocie do domu matki, boryka się z dylematem, czy wrócić do szkoły, czy też ją rzucić.

Właśnie wtedy, robiąc zakupy, przypadkowo zauważa Sky i jest przekonany, iż ta nieznajoma dziewczyna jest jego przyjaciółką z dzieciństwa, Hope. W tej chwili akcja „Losing Hope” zrównuje się z wydarzeniami przedstawionymi w „Hopeless”. Wszystko jest pokazane z punktu widzenia Holdera – poznajemy jego uczucia, to jaki był zagubiony i jak próbował sobie poradzić ze świadomością, że odnalazł i „zakochiwał się” w Hope.
W tę część autorka wplotła prywatne rozmowy Holdera z Less – chłopak pisze bardzo osobiste listy do nieżyjącej siostry, w których dzieli się z nią własnymi odczuciami. Uważam, że te listy są bardzo ważnym elementem powieści, gdyż dzięki nim portret psychologiczny Holdera jest pełniejszy, bardziej wyrazisty dla czytelnika.
„Pamiętasz, jak to wszystko wyglądało, kiedy byliśmy mali? Zanim pozwoliłem Hope wsiąść do tego samochodu?
Wszystko było dobrze. Naprawdę dobrze. Mama i tata byli szczęśliwi, my byliśmy szczęśliwi. Kochaliśmy całą okolicę, nasz dom i naszego kota, który wciąż wskakiwał do tej cholernej studni na podwórzu. Nawet już nie pamiętam, jak się nazywał, ale do tej pory nie spotkałem głupszego kota.
Zaczęliśmy się staczać dopiero wtedy, gdy zostawiłem zapłakaną Hope przed jej domem. Tego dnia wszystko się zmieniło.”
„Loosing Hope” pomaga nam bardziej zrozumieć tego młodego chłopaka tak straszliwie dotkniętego przez los. Chłopaka, który od wczesnego dzieciństwa miał nadzieję na odnalezienie swojej małej przyjaciółki, brata, starającego się chronić własną siostrę przed nieodpowiednim licealnym towarzystwem. Wyobrażam sobie jaki musiał przeżyć szok, dowiedziawszy się, że Less została skrzywdzona przez ojca Hope.
Wzruszyłam się, czytając o tym młodym chłopaku, który musiał bardzo szybko dojrzeć… chłopaku, który wiedział, że jego siostra z pewnością cierpi tak samo z powodu straty… o bracie, który staje twarzą w twarz z oprawcą malutkiej Hope i słucha, jak ten człowiek przyznaje się, iż w ten sam sposób skrzywdził jego siostrzyczkę, a na koniec niezwykle dojrzale pociesza własną matkę:
„(…) Wiem, że bardzo się starałaś dla Les, mamo. Mam nadzieję, że ona to też wiedziała. Robiłaś wszystko, co można, ale czasami miłość matek i braci nie wystarcza, żeby kogoś wyciągnąć z koszmaru. Musimy pogodzić się z tym, że tak już jest. Nasz żal i poczucie winy tego nie zmienią.”
Polecam tę powieść każdemu, kto zapoznał się już fabułą „Hopeless”, o której pisałam kilka dni temu – moją opinię możecie przeczytać tutaj 



Moja ocena: 5,5/6
Autor: Colleen Hoover
Gatunek: New Adult
Wydawnictwo: Moon Drive (Otwarte)
Ilość stron: 360

2 komentarze:

  1. Na Twój blog trafiłam przypadkiem, dzięki temu, że udostępniałam recenzję na fanpage'u Wydawnictwa Otwarte i rzuciło mi się w oczy "Losing Hope". Cieszę się jednak, że miałam okazję przeczytać Twoje wrażenia, bo piszesz całkiem dobrze, czytało mi się to przyjemnie i oczywiście się zgadzam - "Hopeless" nie istnieje bez "Losing Hope". Te dwie książki idealnie się dopełniają i są świetne. :) Właściwie Colleen Hoover pisze w taki sposób, że czytając historie przez nią stworzone, łzy same cisną się do oczu.
    Pozdrawiam i obserwuję.
    A.

    http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak :) Zgadzam się z tym, że Colleen Hoover pisze znakomicie. I bardzo się cieszę, że tu zajrzałaś, zostawiając namiary na siebie. Oczywiście również już obserwuję Twój blog :)

      Usuń